czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział XVI

Sylwester ;)
Sylwester i Powrót Do Hogwartu

Za pięć godzin ósma. Właśnie o tej godzinie Hermiona ma do mnie przyjść. Później zostanie u mnie na nocowanie. Przebrałam się w jakieś wygodne jeansy i luźną koszulkę (nie wyglądałam jakoś super elegancko, przecież będziemy u mnie w domu; a właściwie, to w mieszkaniu). Musiałam jeszcze coś przygotować do jedzenia, więc poszłam z Victore do najbliższego sklepu i kupiłam trzy paczki chipsów; paprykowe, serowe i solone. Kupiłyśmy również dużą colę, oraz dwa soki; pomarańczowy i jabłkowy. Pewnie wszystkiego nie zjemy, ale i tak lepiej za dużo niż za mało!
Za pięć ósma usłyszałam charakterystyczne „ding-dong”. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Stała w nich moja pierwsza przyjaciółka, która również jest czarownicą. Miała ze sobą szampana truskawkowego (oczywiście bezalkoholowego), czyli mój ulubiony.
Kiedy zdjęła swoją kurtkę, to zobaczyłam, że ma na sobie bardzo ładną bluzkę (niebieska w taką jakby panterkę), oraz jeansy podobne do moich. Zmieniła buty na tenisówki i poszłyśmy do salonu. Tam radio już grało najlepszą muzykę (mugolską oczywiście), a dzieciaki już zasypiały na fotelach. Szybko je obudziłam trzema klaśnięciami i przedstawiłam im moją przyjaciółkę. Starszym również przedstawiłam Hermionę.
Bardzo dobrze się bawiłyśmy. Tańczyłyśmy, śpiewałyśmy karaoke (dostałam na dziesiąte urodziny taki prezent urodzinowy), porobiłyśmy sobie zdjęcia moim polaroidem i ogólnie dobrze się bawiłyśmy! Kuzyni prosili Hermionę do tańca, a mnie nie miał kto (przecież z kuzynem tańczyć nie będę), co nie zmienia faktu, że tak dobrze, to się chyba w życiu nigdy nie bawiłam.
O pierwszej nad ranem przebrałyśmy się w pidżamy i poszłyśmy spać. Hermiona na moim łóżku (dzieciaki musiały sobie jakoś poradzić i się ścisnąć na kanapie), a ja na podłodze jako wilk.

- Dziękuję za to, że pani dała mi pracę na ten tydzień. Przynajmniej się trochę dorobiłam do Hogwartu, będę mogła sobie coś kupić.
- Nie ma za co kochanieńka. Jak będziesz potrzebować jeszcze pracy na wakacjach to śmiało wpadaj do nas. Zawsze przydadzą się dwie pary rąk, do opieki nad sowami, albo szczurami.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję. Dowidzenia!
Po raz siódmy w tym tygodniu otrzymałam pięć srebrnych monet. Wyszłam bardzo uradowana, że sama na coś zarobiłam. Razem z An przeszłam przez Dziurawy Kocioł, a następnie jak najszybciej weszłyśmy do metra; było strasznie zimno!
Jutro już wracam do Hogwartu. Siostry odprowadzą mnie pod peron, a następnie same będą musiały jechać na samolot. Będę za nimi tęsknić, ale za niedługo pewnie znowu się zobaczymy. Właśnie pakuję ostatnie rzeczy do mojego kufra. W sakiewce (którą założę pewnie na szyję) miałam osiem galeonów, czterdzieści jeden sykli i piętnaście knutów.

Dzieci żegnały się już z rodzinami. Ja również żegnałam się z moimi siostrami (mama w pracy, pożegnałam się z nią wcześniej). Pierwszy raz weszły na Peron 9 i ¾. Pewnie był do dla nich taki sam szok, jak zobaczyły Pokątną. W tłumie osób nie mogłam wypatrzeć Hermiony, Alex… Nikogo znajomego! Mam nadzieję, że w pociągu kogoś znajdę…
Weszłam do pierwszego lepszego przedziału. Nikt tam nie siedział, więc położyłam mój kufer, oraz sowę na górnej półce. Wyszłam z niego, aby poszukać przyjaciółek. Po pięciu minutach już się odnalazłyśmy. Miło było znów zobaczyć przyjaciółki. Hermiony nie widziałam tydzień, a Alex… troszkę dłużej.
- I jak wam minął Sylwester? – zapytała się nas Alex.
- Dobrze. Hermiona przyszła do mnie i razem się wygłupiałyśmy i ogólnie bawiłyśmy… A tobie, jak minął Sylwester?
- Ja natomiast spędziłam je z dziadkami. Impreza na całego…
- Na pewno nie było tak źle!
- W radiu leciały przeboje z lat chyba trzydziestych!
- Przesadzasz. Niektóre kawałki są spoko…
W połowie drogi przechodziła pani z wózkiem pełnym słodyczy. Oczywiście musiałam sobie coś kupić. Parę lukrecjowych pałek i dwa opakowania Fasolek Wszystkich Smaków. Miałam tonę czekoladowych żab w kufrze (te od Hermiony), oraz jeszcze więcej słodyczy z Ameryki. Ciekawe czy Ron kiedykolwiek jadł takie słodycze…
- Dziewczyny wiecie co - zaczęła Hermiona.
- Co?
- Chyba się zakochałam…
- W kim?!
- Nie w kim, a w czym! W tej książce, którą mi Laura kupiłaś na Święta. Jest świetna!
- Zakochałaś się w książce? – zaczęła Alex. – Mogę być druhną na twoim ślubie?
- Gdzie zamieszkacie po ślubie?
- Jesteście takie zabawne…
Nie mogłyśmy z Hermioną rozmawiać o Flamelu przy Alex, bo jeszcze by się na nas obraziła, że jej wcześniej nie wtajemniczyłyśmy do naszych rozmów. Właśnie przeglądałyśmy mugolskie katalogi z ubraniami, kiedy drzwi od naszego przedziału się otworzyły. Stał w nich Malfoy, a za nim Crabbe i Goyle. Widać było, że nie przyszedł tutaj w pokojowych celach.
- Malfoy, mógłbyś wyjść? Próbujemy w spokoju przeglądać magazyny.
- Mugolskie magazyny. Widać, że zniżacie się do poziomu swoich brudnych matek i ojców, skoro oglądacie takie szmatławce. Naprawdę nie rozumiem matki tej, tutaj – wskazał na Alex. – Jak mogła wyjść za takiego brudnego mugola.
- Jeszcze jedno słowo Malfoy, a uwierz mi, że pożałujesz! – krzyknęłam.
- A co mi zrobisz brudna szlamo?
- To – zamieniłam się w wilka i od razu skoczyłam w jego stronę. Odsunął się, ale nie wyszedł z przedziału.
- Ojejku, zamieniła się w jakiegoś pieska, – trzy – już się boję! – dwa. – Co może mi zrobić taki potulny wilczek jak ty Laura? – jeden – Może dasz się pomiziać? – zero. Skoczyłam na Malfoya. Ten się odsunął, ale to nie zmieniło tego, że go lekko ugryzłam. Nawet krew mu z ręki nie leciała (może odrobinkę mu leciała), a ten już zaczął, że umiera.
- Malfoy nie bądź baba – powiedziałam już jako człowiek – i wstawaj. Co taki potulny wilczek jak ja mogłam ci zrobić? Lekko zadrapać.
- Jeszcze mi za to zapłacisz! Powiem wszystko ojcu!
- Tak, tak… Znamy już tę gadkę na pamięć! A teraz weź tą nogę, bo chcę zamknąć nasz przedział.
Byłam pewna, że kiedy się odwrócę, to Crabbe i Goyle będą chcieli mnie uderzyć, ale jednak tego nie zrobili. Dziewczyny się zdziwiły, że byłam na tyle odważna aby zaatakować Malfoya. Niby już to robiłam, ale nie jako wilk.
Wzięłam mój album kolekcjonerski (kupiłam sobie jako prezent świąteczny od Harry’ego) z kartami z czekoladowych żab i uzupełniłam kolejne miejsce – Godryk Gryffindor. Już trochę ich miałam, jednak do pełnej kolekcji brakuje mi jeszcze trzystu dwudziestu siedmiu.
- Mam dziwne pytanie… Czy transmutacja zalicza się do użycia magii poza szkołą?
- Chyba tak… Wolałam nie ryzykować – odpowiedziała mi Hermiona.
- Wiecie… Chciałam coś pokazać rodzinie, a mogłam tylko siebie jako wilk.
- To i tak dużo… Mało osób przecież jest Animagami!
            - Swoją droga to zapomniałam do waszych prezentów świątecznych dodać wam kartek. Ja sama, dostałam jedną kartkę świąteczną… Od Freda.
- Tak? Pokaż – powiedziała od razu Alex.
Pokazałam im kartkę. Kiedy Hermiona ją zobaczyła to podniosła jedną brew do góry i się zarumieniła.
- Co? – zapytałam zdziwiona.
- Nic.. Tylko tutaj… A zresztą nie ważne.
- Ehh… Ciebie się nie da zrozumieć.
- Powiedziałabym ci, ale… Zresztą nic nie będę mówić.

- Laura podać ci może indyka? – zapytał się Percy. Jesteśmy już w Hogwarcie.
- Nie dziękuję. Wolę rybę…
- Wegetarianka! – zaczęli krzyczeć od razu bliźniacy. – Nie wiedzieliśmy, że stałaś się wegetarianką…
- Może nie mam ochoty na mięso - dopiero teraz zauważyłam, że już od dłuższego czasu nie jem żadnego mięsa. Może raz na jakiś czas jakąś kanapkę z szynką, ale to nie to samo…
Po skończonej kolacji, razem z Ronem, Harrym i Hermioną poszliśmy do pokoju wspólnego porozmawiać o Flamelu…
- My niczego się nie dowiedzieliśmy – szepnęli Harry i Ron.
- Ja tak samo nie.
- I ja też nie…
- Czyli nikt? – zapytałam.
- Czyli nikt – odpowiedział Harry. – Swoją drogą to dostałem bardzo ciekawy prezent na święta. Jest to peleryna-niewidka. Dzięki niej jestem niewidzialny. Parę razy szukałem czegoś w Dziale Ksiąg Zakazanych, ale bezskutecznie. Poza tym znalazłem bardzo ciekawe lustro… Pokazywało ono moich rodziców! Dumbledore powiedział mi, że pokazuje ono najskrytsze pragnienia… Niestety przeniósł je gdzieś, abym już go nie szukał. Mówił, że ludzie popadają w paranoję przy tym lustrze.
- Słyszałam o tym lustrze! – odpowiedziała od razu Hermiona. – Znaczy się czytałam. Jest to zwierciadło Ain Eingrap. Ma pełną dłuższą nazwę, ale jej nie do końca pamiętam..

- Hermiona czegoś nie pamięta? A to nowość - szepnął Ron.


Przygotowuję parę fanarcików, które będę dodawać do niektórych rozdziałów. Trochę mi to zajmie, zanim je wszystkie narysuję (jestem beztalenciem), ale to nie zmienia faktu, że będę się starać je zrobić. Jak na razie pracuję nad fanartem bliźniaków Weasley, ale to troszkę zajmie, zanim je dobrze pokoloruję (to już jest dla mnie jakaś masakra).
Jeżeli ktoś jest chętny, aby wysłać mi fanarta związanego z fabułą moich opowiadań, to macie maila: borowka77.borowczana@gmail.com
Jest to mój prywatny mail, ale szczegół :P
Chciałabym jeszcze wam podziękować za ilość wyświetleń która jest na moim blogu. Jest ich już strasznie dużo. Za niedługo szykuję ankietę co zrobić na special na 1000 wyświetleń ;)
Pozdrawiam,
Laura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz