środa, 21 października 2015

Rozdział XXIX

Rok 1
Rozdział 29
Wyjaśnienia

- Jak ci się wydaje, kiedy z tego wyjdą?
- Nie wiem, ale pewnie za niedługo.
- Młoda leży jak zabita już od dwóch dni… Zresztą tak samo jak Harry.
- Pewnie zaraz Pomfrey nas stąd wywali, ale… mam nadzieję, że księżniczka się ucieszy z prezentu.
To na pewno bliźniacy, bo kto inny jak nie Fred, nazwałby mnie księżniczką?
- A co z nim? – usłyszałam głos po lewej stronie…
- Wszystko będzie w porządku…
Otworzyłam oczy i spojrzałam na dwójkę identycznych rudzielców, którzy i tak się czymś różnili. Zauważyłam, że za nimi leży stos słodyczy i różnych dziwnych zabawek.
- Obudziła się! – zaczął krzyczeć jeden z nich.
Z sąsiedniego łóżka od razu przybiegły dwie postacie. Byli to Ron i Hermiona.
- Laura, nic ci nie jest? – zapytała Hermiona.
- Co się stało?
- Nie pamiętasz?
- Nie…

Rozdział XXVIII

Rok 1
Rozdział 28
Trochę rozumu trzeba mi

Tego nie można było nazwać pomieszczeniem. Była to wielka przezroczysta kula. Przez ściany, a właściwie ścianę, można było zobaczyć to, że pod nami jest jakiś korytarz, a nad nami woda. W środku kuli unosiła się srebrno-fioletowa obręcz, która się nie ruszała.
- O co chodzi? – spytał Harry.
- Nie wiem… wiem jednak, że niczego się nie dowiemy, jeśli tam nie wejdziemy.
Miałam już wskoczyć do kuli, ale Hermiona złapała mnie za rękę.
- Laura, nie! A co jeśli coś ci się stanie?
- Wtedy ty będziesz myśleć nad tym zadaniem, nie ja.
Wskoczyłam do środka. Oczywiście musiałam się przewrócić, jak to ja. Kiedy już wstałam, spojrzałam na obręcz. Zaczęła się ona powoli obracać. Razem z nią obracała się delikatnie kula.
- Laura, może lepiej z tego wyjdziesz? – szepnęła przerażona Hermiona.
- Spokojnie, jak na razie jest bezpiecznie. Poza tym ze środka wszystko lepiej widzę co jest na zewnątrz…

poniedziałek, 5 października 2015

Rozdział XXVII

Rok 1 (chyba, że nas wyleją)
Rozdział 27
Zadania

Spadałam i spadałam, i spadałam, i nagle uderzyłam w coś wilgotnego i miękkiego. Harry i Ron szamotali się, bo jakaś roślina ich uwięziła, a Hermiona stała z boku unikając dotyku rośliny. Szybko podała mi rękę, zanim jedno z pnączy zdołało opleść się dookoła mojej nogi.
Stanęłam jak najbliżej ściany, aby roślina mnie nie zdołała dopaść. Co to jest za roślina?
- Nie ruszajcie się! – krzyknęła Hermiona. – Wiem co to jest… to diabelskie sidła!
- Och, jak to dobrze, że wiemy, jak to się nazywa, to naprawdę wielka ulga! – warknął Ron, odchylając głowę, bo pnącza dosięgały mu już szyi.
- Cicho bądź, próbuję sobie przypomnieć przeciwzaklęcie!
- No to się pospiesz, nie mogę oddychać! – wysapał Harry. Widok ten był okropny.
Wyjęłam różdżkę z mojej kieszeni i zaczęłam rzucać różne zaklęcia, ale żadne nie zadziałało
- Diabelskie sidła, diabelskie sidła… Co mówiła profesor Sprout?... Że to lubi ciemność i wilgoć…
- Więc zapal coś! – wykrztusił Harry.
- Tak… no jasne… ale tu nie ma drewna! – krzyknęła Hermiona.
- CZY TY ZWARIOWAŁAŚ? – zawył Ron. – JESTEŚ CZARODZIEJKĄ CZY NIE?
- Och tak! – powiedziała Hermiona.
Światło… Zaklęcie na światło. Szepnęłam: Lumos.
Koniec mojej różdżki zaświecił się. Przyłożyłam różdżkę jak najbliżej diabelskich sideł. Hermiona w tym samym czasie wyczarowała niebieskie płomyki, które również sporo dały. Widziałam, że ucisk rośliny, na chłopakach malał.
- Całe szczęście, że przykładałaś się do zielarstwa, Hermiono – powiedział Harry, kiedy już się uwolnili i stanęli koło nas.