Rok pierwszy
Trójgłowy
pies
W pokoju
wspólnym, po obiedzie Hermiona opowiedziała mi ciekawą historię:
- Wiecie co,
ten Harry Potter i Ron Weasley są na serio nienormalni..
- Dlaczego?
- Dzisiaj o
północy Harry chce się pojedynkować z Draco Malfoyem.
- Nie wymawiaj
jego imienia koło mnie…
- Dobra, ale
rozumiesz? ONI CHCĄ SIĘ POJEDYNKOWAĆ W NOCY!
- No i?
- Nie
pomyślałaś ile punktów straci przez to Gryffidor?!
- No to jak?
Przeszkodzimy im w tym?
- Oczywiście,
że tak…
Wieczorem, o
wpół do dwunastej siedziałyśmy i czekałyśmy na nich. Schowałyśmy się tak, aby
nas nie było widać, kiedy będą schodzić ze schodów. Czyli po prostu
siedziałyśmy na wielkich fotelach. Nagle dwaj chłopcy, rudowłosy i czarnowłosy
stanęli koło wyjścia.
- Nie mogę
uwierzyć, że jednak to robisz Harry.
Chłopcy się
obrócili i spojrzeli na nas.
- To wy!
Wracajcie do łóżek!
- Już chciałam
powiedzieć twojemu bratu, Percy’emu, jest prefektem i na pewno by was powstrzymał.
- Idziemy! –
powiedział Ron i pchnął portret Grubej Damy i przeszli przez otwór
- Myślicie
tylko o sobie, może byście pomyśleli o Gryffindorze… nie chcę, żeby Slytherin
zdobył Puchar Domów, a przez was stracimy punkty! Specjalnie z Laurą poszłyśmy
do McGonagall, aby zdawać dodatkowe zaklęcia świetlne!
- Zjeżdżaj.
- Dobra, ale
pamiętajcie, że was ostrzegałyśmy – powiedziałam wreszcie ja. – Po prostu
przypomnijcie o tym, jak będziecie jutro siedzieć w pociągu… naprawdę,
jesteście tacy…
Kiedy się
odwróciłam, to zobaczyłam, że nie ma Grubej Damy na portrecie, a drzwi są
zamknięte. Zostałyśmy tutaj uwięzione… A co jeśli Filch nas złapie? Albo pani
Norris nas znajdzie…
- No i co mam
teraz zrobić? – zapytała Hermiona piskliwym głosem
- To już twój,
a właściwie wasz problem – odpowiedział Ron. – My musimy iść, bo się spóźnimy.
Próbowałyśmy z
Hermioną jakoś otworzyć „właz”, ale bezskutecznie, więc poszłyśmy za nimi…
- Idziemy z
wami.
- Nie
idziecie.
- A co,
myślicie, że będę tam stała i czekała na Filcha? – powiedziała Hermiona. – Jak
nas wszystkich złapie, to powiem prawdę, że próbowałam was zatrzymać, a wy
możecie to potwierdzić. Laura nie będzie miała kłopotów, bo może szybko uciec
jako wilk…
- No nie,
jesteś naprawdę bezczelna…
- Zamknijcie
się oboje! – szepnął ostro Harry.
- Coś
słyszałam – powiedziałam.
Słyszałam
jakieś dziwne sapanie. Dochodziło ono z niedaleka.
- Pani Norris?
– wyszeptał Ron.
Lecz, kiedy
zrobiłam dwa kroki do przodu, to zobaczyłam Nevilla, który leżał zwinięty w
kłębek.
- Jak to
dobrze, że mnie znaleźliście! Siedzę tu od kilku godzin, zapomniałem nowego
hasła i nie mogę wrócić do łóżka.
- Neville, mów
ciszej dobra? – powiedziałam. – Hasło brzmi „świński ryj”, ale i tak na razie
ci się nie przyda. Gruba dama gdzieś sobie poszła i nie ma jak wejść.
- Jak tam
twoje ręka? – zapytał Harry.
- W porządku –
odpowiedział Neville i pokazał nam rękę. – Pani Pomfrey nastawiła mi ją w ciągu
minuty.
- Dobra, ale
słuchaj Neville, musimy coś załatwić, zobaczymy się później…
- Nie
zostawiajcie mnie! – krzyknął przerażony Neville. – Nie zostanę tu sam… Krwawy
Baron przechodził już dwa razy.
Spojrzałam na
Rona. Spoglądał on na zegarek. Spojrzał ze złością najpierw na Hermionę,
później Neville’a, a na koniec mnie…
- Słuchajcie,
jeśli wpadniemy przez któreś z waszej trójki, nie spocznę, dopóki nie nauczę
się tej Klątwy Upiorów, o której mówił nam Quirell, i użyję jej wobec was.
Hermiona już
chciała odpowiedzieć Ronowi jak się używa Klątwy Upiorów, ale Harry ją uciszył.
Nasza cała piątka ruszyła naprzód.
Przechodziliśmy
przez wiele korytarzy. Bałam się co zakręt, że spotkamy tam Filcha, albo Panią
Norris. Mieliśmy wielkie szczęście, że ich nie spotkaliśmy. Po chwili
dotarliśmy do Izby Pamięci.
Harry wyjął
różdżkę, w końcu miał się pojedynkować. Na ścianach było wiele pucharów,
statuetek i talerzy, które połyskiwały srebrem i złotem. Malfoya, jak nie było,
tak go nie ma.
- Spóźnia się,
może stchórzył – szepnął Ron.
Kiedy
rozglądałam się po pokoju, dobiegł jakiś odgłos z sąsiedniego pomieszczenia.
Wyjęłam szybko różdżkę z kieszeni mojego szlafroka. Nagle usłyszałam czyjś
głos, nie był to głos Draco Malfoya.
- Rozejrzyj
się moja kochana, mogą siedzieć gdzieś w ciemnym kącie.
Był to głos
Filcha, a mówił zapewne do Pani Norris. Razem z Harrym machaliśmy reszcie, aby
wyjść drzwiami, jak najdalej od Filcha. Ledwo szata Neville’a zniknęła za
drzwiami a usłyszałam, jak Filch wchodzi do Izby Pamięci.
- Muszą gdzieś
tu być – rozległ się jego chrapliwy głos. – Pewno się ukrywają.
- Tędy! – szepnął
Harry. Ruszyliśmy długą galerią, obstawioną zbrojami. Nagle Neville potknął się
i złapał Harrego wpół, przez co wpadli na zbroję. Narobili takiego hałasu, że
nie było opcji, aby Filch tego nie słyszał.
- BIEGIEM! –
krzyknął Harry.
Biegliśmy w
piątkę przez różne części zamku, w niektórych byłam pierwszy raz. Zamieniłam
się w wilka, aby było mniej słychać jak biegnę, oraz aby się tak nie zmęczyć.
Przebiegliśmy przez jakieś dwa dziwne przejścia, których nigdy tu nie było.
Kiedy byliśmy już wystarczająco daleko, i Filcha nie było słychać, to się
zatrzymaliśmy. Akurat koło pracowni zaklęć, czyli w zupełnie innej części
zamku. Zamieniłam się znowu w człowieka. Wszyscy ciężko oddychali, oprócz mnie.
Było mi trochę łatwiej biec, przecież miałam cztery łapy, a oni dwie nogi
- Chyba go
zgubiliśmy – wysapał Harry. Opierał się o zimną ścianę i ocierał swoje czoło.
- Mówiłam…
mówiłam – wydyszała z trudem Hermiona. – Mówiłam…
- Musimy jakoś
wrócić do naszej wieży – powiedział wyraźnie zmęczony Ron – a im szybciej, tym
lepiej.
- Malfoy
zrobił z ciebie balona – zaczęła mówić Hermiona do Harrego. – Chyba to do
ciebie dotarło, co? W ogóle nie miał zamiaru pojedynkować się z tobą… Filch
wiedział, że coś ma być w Izbie Pamięci… To Malfoy musiał dać mu cynk.
Staliśmy tam jeszcze
przez jakieś dwie minuty.
- Idziemy –
powiedział Harry.
Lecz nie
poszło nam to tak dobrze, jak się spodziewaliśmy. Po trzech minutach wyskoczył
na nas Irytek z klasy. Na nasz widok zaczął piszczeć z radości
- Zamknij się,
Irytku – zaczęłam. – Naprawdę… przez ciebie wylecimy ze szkoły.
- Spacerujemy
sobie po nocy, co? Tiu-tiu-tiu, maluchy, nie wolno, nie… Niegrzeczne maluszki,
złapią was za uszki.
- Tylko wtedy,
jak nas wydasz. Irytku, prosimy… - powiedział Harry.
- Powinienem
powiedzieć Filchowi – oświadczył Irytek niewinnym głosem, który słyszałam już
kiedyś, jak Malfoy się tłumaczył McGonagall, dlaczego chciał zaczarować
niewinnego kota jakiejś Puchonki. – Sami wiecie, że to dla waszego dobra…
- Zjeżdżaj! –
warknął Ron i zamachnął się na Irytka.
Jednak to nie
był najlepszy pomysł.
- UCZNIOWIE
NIE ŚPIĄ! UCZNIOWIE NIE ŚPIĄ I SĄ NA KORYTARZU PRZY PRACOWNI ZAKLĘĆ!
- To już
koniec! – jękną Ron, napierając na drzwi. – Jesteśmy ugotowani! To koniec!
Usłyszałam
kroki nadbiegającego Filcha. Nie mogłam tak stać bezczynnie, więc wzięłam moją
różdżkę, stuknęłam nią w zamek i szepnęłam: „Alohomorra!”
Zamek
szczęknął, a drzwi się same otworzyły.
Dobrze zrobiłam, kiedy uczyłam się dodatkowych zaklęć z Hermioną na zaklęcia.
Wszyscy przeszliśmy przez drzwi i zatrzasnęliśmy je za sobą. Ci którzy byli
najbliżej drzwi (czyli ja, Harry, Ron i Hermiona) nasłuchiwaliśmy, gdzie jest
Filch. Natomiast Neville rozglądał się po pokoju.
- Którędy
poszli, Irytku? – usłyszałam nagle z korytarza głos Filcha. – No szybciej, mów!
- Powiedz
„proszę”.
- Nie
przekomarzaj się ze mną, tylko gadaj, którędy poszli! – Neville złapał za rękaw
mojego szlafroka i ciągną za niego. Jednak ja się nie odwracałam, tylko
nasłuchiwałam dalej.
- Powiem ci
to, jak powiesz: „proszę” – odrzekł Irytek z jakąś nutą kłamstwa.
- No dobrze…
proszę.
- TO!
Ha-ha-haaaa! Przecież powiedziałem, że powiem ci TO! Ha-ha! Ha-ha-hahahha!
Usłyszałam
oddalające się kroki Filcha, oraz jego soczyste przekleństwa.
- On myśli, że
drzwi są zamknięte – wyszeptał Harry. – Chyba nam się uda… Odczep się Neville!
– najwyraźniej Neville, Harrego również ciągnął za rękaw. – No co?
Odwróciłam się
w tym samym momencie, co Harry. Wszystkiego mogłabym się spodziewać, tylko nie
TEGO! Moje serce zaczęło szybciej bić. Okazało się, że nie byliśmy w żadnej
komnacie, czy pokoju. Byliśmy w korytarzu… ZAKAZANYM korytarzu na trzecim
piętrze! Wreszcie się dowiedziałam, dlaczego ten korytarz jest zakazany. Trzy
pary oczu spoglądały na mnie. Każda z trzech głów się już śliniła i warczała.
Spoglądałam na wielkiego, trójgłowego psa, który wypełniał całą przestrzeń
między sufitem a podłogą.
Nagle drzwi
się otworzyły. Harry stał koło klamki, więc to on otworzył zapewne drzwi.
Biegliśmy przez korytarz. Ja ze stresu zamieniłam się w wilka. Nie obchodziło
nas to, że możemy natrafić na Filcha. Byleby jak najdalej od tych drzwi, jak
najdalej od tego psa! Zatrzymaliśmy się dopiero przed portretem Grubej Damy, na
siódmym piętrze. Szybko zamieniłam się w człowieka, mając nadzieję, że Gruba Dama
nie zobaczyła mnie, pod postacią wilka, bo będzie mogła komuś powiedzieć, że
czworo uczniów i wilk wałęsają się po nocy... Wtedy będzie wiadomo, że to ja.
- A gdzie wy,
na miłość boską, byliście? – zapytała, po czym każdego z nas „przeskanowała”
wzrokiem.
- Nieważne… Świński ryj, świński ryj – wydyszał
Harry.
Portret się
odsunął, a my weszliśmy do Pokoju Wspólnego. Szybko usiedliśmy na fotelach,
cali rozdygotani i zestresowani.
- Co oni sobie
myślą, trzymając coś takiego w szkole? – odezwał się po pięciu minutach
milczenia, Ron. – W ciasnym korytarzu? Ten pies potrzebuje jakiegoś wybiegu.
- Nie macie
oczu? – warknęła Hermiona. – Nie widzieliście na czym on stał?
- Może na
podłodze? – zapytał drwiąco Harry. – Nie patrzyłem mu pod łapy, byłem zajęty
jego głowami.
- Nie, nie na
podłodze. Stał na jakiejś klapie. Najwyraźniej czegoś pilnuje.
Wstała, po
czym spojrzała się na Harry'ego i Rona, tak jakby chciała rzucić na nich jakiś
urok, albo coś takiego.
- Mam
nadzieję, że jesteście zadowoleni. Mogliśmy wszyscy zginąć… albo zostać
wyrzuceni ze szkoły. A teraz, jeśli nie macie nic przeciwko temu, pójdę do
łóżka.
Ron spojrzał
na nią, wyraźnie chcąc coś jej odpowiedzieć.
- Nie, nie
mamy nic przeciwko temu. A może uważasz, że ciągnęliśmy cię siłą, a ty bardzo
się opierałaś co?
Wstałam i
poszłam za Hermioną do naszego dormitorium. Położyłyśmy się cicho do łóżek, aby
nie zbudzić innych dziewczyn, i poszłyśmy spać…
Już ósmy rozdział :) Dwa tygodnie minęły, a już tych wyświetleń się troszku nazbierało. Dziękuję wam! Cóż, więcej nie mam co dodać. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz