czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział I



Rok Prawie Pierwszy :D
Tajemnicza kobieta

            Pewne zdarzenie zmieniło moje życie na zawsze. Miałam wtedy 7 lat. Gdy bawiłam się na placu zabaw, to zaczęłam wymachiwać rękoma (udawałam, że jestem ptakiem). Nagle deski, które były oparte o ścianę bloku podniosły się. Było to dość dziwne, ale ciekawe. Dla takiego małego dziecka jakim wtedy byłam, to było to bardzo interesujące. Chciałam to powtórzyć i udało mi się. Zaczęłam bawić się, wymachiwać rękoma jeszcze bardziej, pod innymi kątami. Jakieś dziwne „mgiełki” wytwarzały się z moich rąk. Zawołałam mamę aby się pochwalić. Bardzo się zdziwiła. Chciała iść ze mną do lekarza, ale nie zgodziłam się.
            Z upływem czasu moje umiejętności rozwijały się. Było to coś w rodzaju magii. W wieku 9 lat potrafiłam już zrobić coś wyraźniejszego od mgiełki… Były to lekkie smugi przypominające zwierzęta. Niestety nie poruszały się, ale i tak cieszyły oko. Mama chciała mnie chronić… Uświadomiła sobie, że to nie jest normalne, a nie chciała, abym była jakimś obiektem badań. Lecz ja nie mogłam się powstrzymać, aby nie próbować. Niedługo po nauczenia się wyczarowywania smug zaczęłam próbować zrobić coś trudniejszego. Próbowałam zmienić cukier w sól. Raz wydawało mi się, że się udało, ale to był chyba tylko żart kuzyna…
            W wieku 10 lat udało mi się zmienić kolor żaby… Z pięknej zieleni zmieniła się na… fiolet. Było to dziwne, ale szybko złapałam ten „wybryk natury”, aby nic się jej nie stało. Zaczęłam się nią opiekować, ale szybko uciekła… Uważam, że nie pożyła za długo, ponieważ w sąsiedztwie było dużo kotów…
            Próbowałam również zamienić kawę w kakao i udało mi się. Podkradałam mamie również cukierki, którym później dorabiałam nóżki i bawiłam się, że to kucyki, albo inne zwierzątka.
            Lecz pewne wydarzenie zmieniło moje życie o 180 stopni… W wieku prawie 11 lat (zostało jeszcze 50 dni) pewna tajemnicza postać zapukała do naszych drzwi. Była to kobieta, która nosiła jakiś dziwny płaszcz, oraz śmieszny, szpiczasty kapelusz. Ów kobieta miała okulary. Miała srogi wzrok, oraz nie wyglądała na taką z którą można by żartować. Pachniała jakimiś niezidentyfikowanymi przeze mnie perfumami. Przestawiła się jako Minerva McGonagall. Według mnie to dosyć dziwne imię, ale nie wnikam… Zaczęła opowiadać o jakichś herezjach (przynajmniej tak nazywała to moja mama). O jakiejś szkole magii i czarodziejstwa, o jakichś galeonach i (jeśli dobrze usłyszałam) mugolach… Moja mama myślała, że ta kobieta uciekła z jakiegoś wariatkowa, chciała ją już wyprosić, ale ona nagle… zamieniła naszą solniczkę w mysz, oraz.. Zamieniła się w kota! Moja mama była wielce zdziwiona, ale zaczęła jej wierzyć. Przekazała mi pewną listę. Przeczytałam uważnie na głos:

HOGWART
SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA

Dyrektor: Albus Dumbledore
(Order Merlina Pierwszej Klasy, Wielki Czar., Gł. Mag,
Najwyższa Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów)

Szanowna Pani Kelly,
Mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.


Z wyrazami szacunku,
Minerva McGonnagal

Zaciekawiło mnie co może być potrzebne w szkole w której uczą MAGII! Prawdziwej magii! Dziwne, że osoba taka jak ja, może być kimś tak wyjątkowym… No wydaje mnie się, że jestem, ale pewnie wiele jest takich samych osób jak ja… Chwilę później przeczytałam:

UMUNDUROWANIE
Studenci pierwszego roku muszą mieć:
  1. Trzy komplety szat roboczych (czarnych)
  2. Jedną zwykłą spiczastą tiarę dzienną (czarną)
  3. Jedną parę rękawic ochronnych (ze smoczej skóry albo podobnego rodzaju)
  4. Jeden płaszcz zimowy (czarny, zapinki srebrne)
UWAGA: wszystkie stroje uczniów powinny być zaopatrzone w naszywki z imieniem

PODRĘCZNIKI
Wszyscy studenci powinni mieć po jednym egzemplarzu następujących dzieł:
      "Standardowa księga zaklęć (1 stopień)" Mirandy Goshawk
      "Dzieje magii" Bathildy Bagshot
      "Teoria magii" Adalberta Wafflinga
      "Wprowadzenie do transmutacji (dla początkujących)" Emeryka Switcha
      "Tysiąc magicznych ziół i grzybów" Phyllidy Spore
      "Magiczne wzory i napoje" Aredeniusa Jiggera
      "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" Newta Scamandera
      "Ciemne moce: Poradnik samoobrony" Quentina Trimble’a

      POZOSTAŁE WYPOSARZENIE
      1 różdżka
      1 kociołek (cynowy, rozmiar 2)
      1 zestaw szklanych lub kryształowych fiolek
      1 teleskop
      1 miedziana waga z odważnikami
      Studenci mogą mieć jedną sowę ALBO jednego kota, ALBO jedną ropuchę

PRZYPOMINA SIĘ RODZICOM, ŻE STUDENTOM PIERWSZYCH LAT NIE ZEZWALA SIĘ NA POSIADANIE WŁASNYCH MIOTEŁ

      Kiedy przeczytałam całą listę, musiałam się spytać tej kobiety o ważną sprawę (no przynajmniej dla mnie).
- A proszę pani, a gdzie my to wszystko kupimy? Skąd mamy wziąć – tu spojrzałam na listę – różdżkę, albo rękawice ze smoczej skóry… Zaraz, zaraz… Smoki istnieją?!
- Panno Kelly mam dwie sprawy. – Odpowiedziała kobieta – Po pierwsze mów do mnie Profesor McGonagall, a po drugie, to spokojnie, mamy specjalne miejsce gdzie można to wszystko kupić. Nazywamy je ulicą Pokątną. Podam ci adres, na który macie się udać, aby wszystko kupić. Na mugoli, czyli dzieci, które są urodzone w rodzinie w której w najbliższych pokoleniach nie ma czarodziejów będzie tam czekać jeden z nauczycieli Hogwartu, na przykład ja. Spodziewamy się was na ulicy Pokątnej 28 lipca, albo 11 sierpnia.
- A proszę… Profesor McGonagall za co my to kupimy? Za funty?
- Nie moja droga. Czarodzieje mają specjalną walutę. Zaczęłam Ci o niej opowiadać, ale twoja matka zaczęła mówić, że jestem wariatką – tu spojrzała z pogardą na moją mamę. Nie rozumiem dlaczego. – Są to galeony, sykle, oraz knuty. – Tu zaczęła to bardziej omawiać, ale mnie to już trochę mniej zainteresowało. – Na start dostaniecie niewielkie fundusze, które starczą na połowę nowych książek, albo wszystkie używane. Resztę wyposażenia musicie sobie sami kupić.
- A gdzie mamy to wymienić?
- W Banku Gringotta. Znajduje się on na ulicy Pokątnej. Czy to tyle pytań?
- Tak, dziękuję…
- Tak więc do zobaczenia pierwszego września.
- Do zobaczenia…

Ogólnie to zapomniałam wam trochę opowiedzieć o sobie… Mówię to kiedy zasypiam, więc jak będą jakieś przerwy, to przepraszam. Nazywam się Laura Kelly. Jestem dosyć niska jak na swój wiek (mam PRAWIE 11 lat i 150 cm wzrostu). Jestem szatynką, a moje włosy sięgają mi mniej więcej do połowy pleców. Urodziłam się 31 sierpnia. Mam ciemno brązowe oczy i długie rzęsy… Mam dość duży nos (za duży!) i małe usta. Według, ojej mamy, moja okrągła twarz i pulchne policzki dodają mi uroku, ale mi się to strasznie nie podoba! Rozmiar mojej stopy to 36, co jest również moim rozmiarem spodni. Nie jestem miss świata, ale i tak czuję się, że jestem wyjątkowa i nie chciałabym zmieniać mojego wyglądu nigdy! No może troszkę zmniejszyć nos… Moim wrogiem nr 1 jest trądzik, który mam już od 3 miesięcy i nie chce mnie opuścić. Często noszę koszule w kratę, albo coś w ten deseń… I.. to chyba na tyle, więc (baaardzo długie ziewnięcie) dobranoc!


 Ten rozdział wyjątkowo został dodany w czwartek, a nie w piątek. Następne rozdziały będą już w poniedziałki i piątki. Postaram się zachować tę równomierność, a o wszelkich komplikacjach z dodaniem będę was informować
Pozdrawiam - Laura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz