Rok Pierwszy Rozpocznie
Się Za Chwilkę!
Hogwart
Express i Nowe Przyjaźnie
Kiedy rano się
obudziłam, to byłam jedną z najszczęśliwszych osób na świecie. Wreszcie trafię
do szkoły w której będę się uczyć najprawdziwszej magii. Była godzina 6:00, a
ja już latałam po domu w mojej ulubionej bluzie i jeansach! Zrobiłam sobie płatki
z mlekiem na śniadanie i pobiegłam obudzić mamę, ponieważ dworzec King’s Cross
jest oddalony od naszego domu o 100 kilometrów. Dałam Nastorii parę przysmaków
dla sów, zapakowałam do kufra jeszcze dwie bluzki (które były w praniu i nie
zdążyłam ich wziąć wcześniej) i poczekałam na mamę…
Dojechaliśmy
tam o godzinie dziesiątej, a pociąg mamy na jedenastą. Miałam jeszcze trochę
czasu, aby znaleźć peron 9 i ¾. Na dworcu King’s Cross nie było Peronu 9 i ¾.
co mnie zmartwiło. Mama pocałowała mnie w policzek i powiedziała, że musi już
uciekać do pracy. Nie martwiła się o mnie, ponieważ powiedziałam jej, że wiem
gdzie jest ten peron… Skłamałam… Pomachałam jej i zaczęłam się rozglądać kto
mógłby mi pomóc znaleźć ów peron. Nagle zobaczyłam w oddali jakiegoś chłopca,
który miał taki sam kufer jak ja i ropuchę. Podeszłam do niego i jego babci i
zapytałam się jak się dostać na ten peron:
- Przepraszam…
Jak dostać się na peron 9 i ¾?
- Jedziesz
pierwszy raz do Hogwartu, tak? – zapytała się piskliwym głosem kobieta. –
Neville również jedzie pierwszy raz. Zaraz ci Neville zademonstruje jak dostać
się na ten peron, prawda? – spojrzała na swojego wnuczka groźnym wzrokiem.
Chłopiec lekko
skinął głową i.. Wbiegł w barierkę między dziewiątym, a dziesiątym peronem.
Zniknął gdy tylko dotknął barierki.
- Musisz
zrobić to samo, ale nie możesz się bać – poinstruowała mnie kobieta.
Wbiegłam w
barierkę i… Pojawiłam się w zupełnie innym miejscu. Był to również dworzec, ale
taki inny… Wiele czarodziejów przyszło się ze swoimi dziećmi pożegnać. Latało
tu dużo sów, a po ziemi uciekały ropuchy przed kotami. Mieliśmy wsiąść do czerwonego
parowozu. Miałam małe problemy z włożeniem kufra do pociągu. Kufer w lewej
ręce, a Nastoria w prawej. Nagle usłyszałam za mną szepty:
- George
spójrz, to ta dziewczyna z Pokątnej – powiedział pierwszy głos.
- Widzę ją,
chyba ma problemy z włożeniem kufra do pociągu – niby drugi głos to powiedział,
ale były takie same.
- Chodźmy jej
pomóc.
Obróciłam się,
a za mną stali ci sami rudowłosi chłopcy, którzy spoglądali na mnie i na
Hermionę na Pokątnej. Mieli miły uśmiech. Byli identyczni! Nawet piegi mieli identycznie
rozmieszczone. Byli bardzo wysocy (około 170 cm). Mieli krótko obcięte włosy, co
dodawało im jakiegoś dziwnego uroku. Byli identyczni, ale jednocześnie inni…
Zaczęłam się zastanawiać, jak ich rozróżnia ich matka. Wydaje mi się, że różnią
się czymś, ale nie jestem pewna czym. Nie rozumiem czasem sama siebie…
- Pomóc ci? – Zapytali
się w tym samym czasie.
- Dzięki,
poradzę sobie sama – odpowiedziałam.
- To było
pytanie retoryczne – powiedział jeden z nich, po czym wnieśli mój kufer i sowę
do wolnego przedziału.
- Dziękuję –
mruknęłam cicho.
- Jak masz na
imię? – zapytali się obydwaj na raz.
- Laura Kelly.
- A my Fred, –
powiedział pierwszy wskazując na brata – i George Weasley – powiedział drugi
wskazując na pierwszego… Trudno to wytłumaczyć! W końcu są identyczni! – Miło
nam cię poznać.
- Mi również…
- Pierwszy raz
do Hogwartu co? – zapytał jeśli się nie mylę Fred.
- Tak, a wy na
którym już roku jesteście? I w jakim domu?
- My jesteśmy
na trzecim roku. Jesteśmy w Gryffindorze! Mamy młodszego brata, a raczej
maleńkiego braciszka, który jest w twoim wieku.
- Aha… A teraz
przepraszam was idę znaleźć moją przyjaciółkę.
- Do
zobaczenia! – powiedzieli chórem.
Gdy
wychodziłam, to usłyszałam jak jeden mówi do drugiego coś w stylu „Ona na pewno
będzie Gryfonką! Zobaczysz to”. Chwilę później wyszli i poszli do swojego
przedziału. Idąc na przód usłyszałam, że ktoś mnie woła.
- Laura,
Laura! – wołała jak się później okazało Hermiona.
- O hej
Hermiona, gdzie jest twój kufer?
- Już
znalazłam przedział, w którym jesteś… Widziałam jak z niego wychodzą dwaj
rudowłosi chłopcy… Kto to?
- Właśnie ich
poznałam. To idziemy do naszego przedziału?
- Jasne.
Zbliżało
się wpół do pierwszej, kiedy jakieś dziwne dźwięki zaczęły się rozlegać na
korytarzu. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stała uśmiechnięta kobieta
- Chcecie coś z wózka
dziewczynki? – zapytała się nas.
Zgłodniałam
już trochę, więc chciałam kupić sobie rogala, albo jakąś bułkę. Ale na wózku
takich rzeczy nie było. Były m.in.: Fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta,
czekoladowe żaby, dyniowe paszteciki, likworowe pałeczki, musy-świstusy i wiele
innych dziwnych rzeczy. Miałam jeszcze trochę pieniędzy, więc kupiłam
wszystkiego po trochu. Razem z Hermioną złożyłyśmy się po połowie. Zapłaciłyśmy
po 5 sykli i po 4 knuty. Na początek wzięłam czekoladową żabę. Byłam wielce
zdziwiona kiedy zobaczyłam, że ona się porusza! Złapałam ją, kiedy próbowała mi
uciec i szybko odgryzłam jej głowę… To było dziwne uczucie. Dopiero kiedy
zjadłam żabę to skapnęłam się, że w środku jest karta. Była na niej Jasmine
Flonderwoarld. Czytałam o niej w książce o Transmutacji. Ona była pierwszym
AbAnimagiem. Spojrzałam na tył karty było tam napisane:
Jasmine Flonderwoarld
Pierwszy
zarejestrowany Immen Animag
Przez wiele osób jest uważana za
najlepszą czarownicę, która zajmowała się transmutacją. Jako pierwsza potrafiła
się zamienić nie tylko w wiele stworzeń, ale również w Feniksa. Jej łzy (co
najdziwniejsze) naprawdę uleczały. Z dziwniejszych stworzeń potrafiła się
zamienić m.in.: w testrala, chochlika kornwalijskiego, jednorożca, a nawet
smoka! Urodziła się w 341 r. p.n.e., a zmarła w roku 281 (60 lat). Jej
ulubionymi słodyczami są musy-świstusy.
Kiedy znowu
odwróciłam kartę, to zauważyłam, że zaczęła do mnie machać. Zaciekawiło mnie
jakiego zaklęcia trzeba użyć aby zrobić coś takiego. Muszę się go kiedyś
nauczyć. Było to dosyć dziwne, ale bardzo fajne. Hermiona jadła właśnie dyniowe
paszteciki. Zaciekawiły mnie jeszcze jedne słodycze… Mianowicie Fasolki
wszystkich smaków. Byłam pewna, że z tyłu jest napisane jakie są smaki, ale był
tam tylko napis, że są naprawdę wszystkich smaków. Spróbowałam brązowej i była
o smaku… Drewna?! To mnie nieźle zdziwiło. Spróbowałam jeszcze różowej… Była o
smaku gumy balonowej. Dałam do spróbowania Hermionie. Natrafiła na kabaczkową i
na kiełbasianą. Dziwne są te fasolki, ale bardzo fajne. Podzieliłyśmy się
jedzeniem na pół (już się najadłyśmy) i schowałyśmy je do naszych kufrów. Jej
był upchany do samego końca, że ledwo się go dało domknąć, a w moim było jeszcze
sporo miejsca.
Nagle ktoś
otworzył drzwi naszego przedziału. Był to ten sam pulchny chłopiec którego
zapytałam się jak się dostać na peron.
- Cześć,
jestem Nevilla Longbottomn – powiedział wystraszonym głosem. – Zgubiłem swoją
ropuchę, Teodorę. Nie widziałyście jej?
- Przykro mi,
ale jej nie widziałam – odpowiedziałam mu.
- Ale możemy
pomóc ci szukać – powiedziała Hermiona.
- Dziękuję! –
odpowiedział Neville. – Jak ją znajdziecie to oddajcie mi ją! Bardzo was
proszę.
Niezbyt
podobało mi się szukanie jakiejś ropuchy, ale skoro on najpierw mi pomógł, to
przydałoby się odwdzięczyć. Lecz zanim wyszłyśmy z Hermioną na „poszukiwania”,
to przebrałyśmy się już w szaty.
Hermiona
poszła w lewo, za Nevillem, a ja w prawo. Moje poszukiwania nie zajęły sporo
czasu, ponieważ miałam do sprawdzenia cztery przedziały. W czwartym zatrzymali
mnie na chwilę bliźniacy.
- Cześć Laura
– powiedzieli chórem.
- Co, już się
za nami stęskniłaś? – powiedział jeden z nich, po czym się uśmiechną. Coś
czuję, że to był Fred.
- Poznaj naszego
przyjaciela, Lee Jordana – powiedzieli
chórem bliźniacy, po czym wskazali na wysokiego czarnoskórego chłopaka. – Jest
w naszym wieku i również idzie teraz do trzeciej klasy jak my!
- Fajnie… Ja
jestem Laura Kelly… Nie widzieliście ropuchy Nevilla?
- Nie, a
dlaczego pytasz? – zapytał się Lee.
- Poprosił
mnie o pomoc… Poza tym chciałam się odwdzięczyć, bo to on pokazał mi jak się
dostać na Peron 9 i ¾…
- Jesteś z
rodziny mugoli? – zapytał się ponownie Lee.
- Tak, a to
jakiś problem?
- Nie,
oczywiście, że nie. Zaciekawiło mnie po prostu… Zresztą nie ważne!
- Co cię
zaciekawiło? – zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
- To, że…
- Chodzi mu o
to, że mówiliśmy – przerwał mu Fred – że pewnie jesteś z rodziny czarodziejów,
skoro masz taki wypasiony kufer i sowę. Prawda George?
- Prawda Fred.
- Dobra to ja
idę… Jakbyście znaleźli tą ropuchę, to przyjdźcie do mojego przedziału… Powinnam
w nim być, a jak nie to poczekajcie, ok?
Zdziwiło mnie to, że bliźniacy
tak się dziwnie zachowywali… Wątpię, że chodziło o ten kufer
i sowę… Ciekawe co o mnie na
serio mówili. Pewnie nigdy się tego nie dowiem.
Byłam już w
wielu przedziałach. Kiedy weszłam do jednego z ostatnich, to zobaczyłam, że
siedzą tam Hermiona i Neville w towarzystwie dwóch chłopców. Jeden miał rude
włosy, długi nos i wiele piegów, a drugi to… Nie, to nie może być..
- Cześć,
jestem Harry Potter, a ty?
- Jestem Laura
Kelly… Hermiona co tu robisz?
- Szukaliśmy
ropuchy Nevilla, kiedy Ronald Weasley zaczął coś czarować, ale mu to niezbyt
wychodzi.
- Ja już pójdę
do naszego przedziału. Muszę jeszcze spakować parę rzeczy do kufra.
Tak naprawdę,
to nie wiedziałam co powiedzieć. Kiedy weszłam do przedziału, to zastałam w nim
jednego z bliźniaków.
- Hej, co tu
robisz Fred? Znalazłeś ropuchę Nevilla? – zapytałam.
- Skąd wiesz,
że jestem Fred, a nie George? I nie, niestety nie znalazłem.
- Jakoś tak od
razu was rozpoznałam… Ale musiałam się wam bliżej przyjrzeć, aby być tego
pewna.
- Przyszedłem
tu, bo chciałem się zapytać czy chcesz zobaczyć tarantulę, którą ma Lee Jordan.
Jest ogromna!
- Nie dzięki…
Nie lubię pająków.
Chciałam zdjąć
kufer, bo jechaliśmy już dosyć długo. Byłam pewna, że już dojeżdżamy. Kufer
prawie na mnie spadł kiedy go ściągałam, ale Fred mnie przed tym uratował.
Zdjął mi go. Podziękowałam za pomoc. W chwili kiedy wyszedł, Hermiona pojawiła
się w drzwiach. Zapytała się kto to jest. Odpowiedziałam jej, że to brat tego
Rona Weasleya, którego poznała w innym przedziale. Uspokoiłam Nastorię, bo
niepokoiła się tak długą podróżą. Przypomniało mi się teraz, że włożyłam do
mojej skrytki w Banku Gringotta, jednego galeona, jednego sykla i jednego
knuta. Nie są to wielkie pieniądze, ale chciałam tam cokolwiek mieć.
Chwilę później
rozległ się głos na korytarzu. Kazali nam zostawić bagaże, ponieważ zostaną
zabrane do zamku oddzielnie. Zaczęliśmy zwalniać… Czuję dziwne ciepło w
brzuchu… Już nie mogę się doczekać!
Hejka znowu :)
Następny rozdział będzie zapewne dodany jako "special" Chciałabym wam powiedzieć, że od tego rozdziału i do przodu zaczyna się wiele "cytatów" z książki. Jest tak, ponieważ jest to opis mojego pobytu w Hogwarcie. Wiele tekstów osób znajduje się w rozdziałach. Więc, później nie mówcie, że "ściągam z książki". Mam nadzieję, że nie będzie wam to przeszkadzać, jeśli czytaliście już kiedyś książkę. Parę wydarzeń troszkę zmieniłam, abym była tam ja... Zresztą jak miałabym nie zmieniać skoro ja mam tam być. Z góry pozdrawiam
Hejka znowu :)
Następny rozdział będzie zapewne dodany jako "special" Chciałabym wam powiedzieć, że od tego rozdziału i do przodu zaczyna się wiele "cytatów" z książki. Jest tak, ponieważ jest to opis mojego pobytu w Hogwarcie. Wiele tekstów osób znajduje się w rozdziałach. Więc, później nie mówcie, że "ściągam z książki". Mam nadzieję, że nie będzie wam to przeszkadzać, jeśli czytaliście już kiedyś książkę. Parę wydarzeń troszkę zmieniłam, abym była tam ja... Zresztą jak miałabym nie zmieniać skoro ja mam tam być. Z góry pozdrawiam
Laura :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz