poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział XXIV

Rok 1
Rozdział 24
Minus dziesięć punktów dla Slytherinu

#TakaDobraRysowniczkaJa
Parę dni temu zrobiłam wywar na przedłużenie włosów. Moje włosy teraz sięgają mi prawie do bioder.
Hermiona ciągle rozpaczała, że już za niedługo ten czas. Ja natomiast starałam się wyluzować i nie myśleć ani o egzaminach, ani o Kamieniu. Uczyłam się trochę, powtarzałam materiał (głównie z historii magii, ale to nie jest jakaś nowość dla was), oraz starałam jak najwięcej zapamiętać. Chciałam również się zrelaksować, aby nie być jakoś super spięta na nich, więc również się trochę bawiłam. Fred i George planują zrobić jutro imprezę (jutro niedziela), ponieważ egzaminy dla wszystkich klas (oprócz piątej i siódmej; mają SUMy i OWUTEMy) zaczynają się w poniedziałek.
Natomiast dzisiaj razem z Fredem, Georgem, Seamusem i Deanem robiliśmy sobie wyścigi w wodzie. Ubrana byłam w mój ulubiony pomarańczowy stanik sportowy, oraz czarne krótkie spodenki, ponieważ nie miałam kostiumu kąpielowego. We włosy miałam wplątaną różową kokardę (wiem, genialne dopasowanie kolorystyczne, ale cóż, ikoną mody na pewno nie jestem).
- NA MIEJSCA! – krzyknął George.
- GOTOWI! – tym razem Fred.
- I… START! – wrzasnęli oboje.

Wszyscy mieliśmy dopłynąć do pewnego miejsca w jeziorze. Było ono zaznaczone wielkimi liliami wodnymi, które obficie wypływały z wody. Każdy płynął ulubionym stylem; ja strzałką. W końcu dopłynęliśmy do lilii i zawróciliśmy. Czułam, że będę musiała wyplątywać ze swoich włosów różne wodorosty i podobne roślinki. Dopłynęłam jako druga, razem z Fredem. Pierwszy był George, czwarty Seamus, a piąty Dean.
- Czyli ja pierwszy, Laura i Fred drudzy, Seamus czwarty, a Dean niestety piąty – rzekł George.
- Mhm… Idziemy jeszcze popływać? – zaproponowałam.
- Zaraz – powiedział Fred. – Najpierw trzeba doprowadzić twoje włosy do porządku.
Podszedł do mnie i zaczął mi wyplątywać z włosów najróżniejsze rzeczy. Od patyczków, przez glony, aż po (jak się spodziewałam) kijanki. Starał się nie naruszać mojej kokardy, która dzielnie się trzymała. Inni wskoczyli do wody, a my siedzieliśmy na brzegu.
- Możesz do nich iść, sama je wyplącze – powiedziałam.
- Nie, jak zacząłem, to już skończę. Ale masz tutaj kijanek! Można by je sprzedać do Centrum Eeylopa. Zarobilibyśmy fortunę na tych żabach!
- Mhm, na pewno…
- Nie wierzysz we mnie?
- Oczywiście, że w ciebie wiedzę Fredericku.
- No ba, że tak księżniczko.
- Jak my lubimy się ze sobą sprzeczać.
- Zaiste…
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak jeszcze przez jakieś piętnaście minut. W moje włosy były zaplątane najróżniejsze rzeczy. Fred znalazł nawet dwa sykle, którymi się podzieliliśmy.
- To jak, idziemy do nich dołączyć?
- Okej – powiedział i wepchnął mnie do wody.
Zaczął się śmiać, ale ja nie chciałam pozostać mu dłużna. Jednym machnięciem mojej ręki wyczarowałam Anima (tak nazywam te zwierzęta z mgły), który przewrócił Freda do wody swoim ogonem (wyczarowałam delfina). Później zaczął z nami pływać, ale kolejne machnięcie ręką wystarczyło, aby zniknął w głębinach jeziora.
- Musisz mieć w sobie wielką moc, skoro potrafisz wyczarować to bez pomocy różdżki – rzekł Seamus.
- Eee tam… Umiałam już to jako małe dziecko, tylko wtedy się nie ruszały, nie były wyczuwalne i nie wydawały żadnych odgłosów. W pociągu Hogwart Express nauczyłam się tego, aby się już poruszały, a na pierwszym meczu quidditcha Harry’ego zaczęły wydawać odgłosy. Dopiero z czasem stały się wyczuwalne.
- Własne zaklęcia nie tworzy się pewnie tak prosto, co? – powiedział Fred i uśmiechnął się tym swoim złośliwym uśmieszkiem.
- A żebyś wiedział Freddy. Myślisz, że to tak prosto jest stworzyć własne zaklęcie?
- A ty myślisz, że jest tak prosto tworzyć własne magiczne produkty?
Zrobiliśmy bitwę na wzrok. Po paru sekundach zaczęliśmy się śmiać, przez co prawie się podtopiłam.
- Ale jesteś głupia. Lepiej byś na siebie bardziej uważała.
- Sam jesteś głupi, Fredericku!
Obydwoje zanurkowaliśmy, aby przekonać się, czy prawdą  jest to, że Hogwardzkie Jezioro zamieszkuje ogromna kałamarnica. Niestety, ale nasze poszukiwania okazały się fiaskiem. Przez chwilę wydawało mnie się, że zobaczyłam jakąś mackę, ale okazało się, że to tylko noga George’a (ślepa Laura jest ślepa…).
Są też plusy ów poszukiwań; znalazłam śliczną muszlę.
Razem z chłopakami postanowiliśmy wracać już do zamku, ale był jeden problem…
- Gdzie są moje ubrania? – zapytałam zdziwiona.
- To nie nasza sprawka – powiedzieli chórem bliźniacy.
- Ani moja – rzekł Seamus.
- Moja też nie – dodał Dean.
- W takim razie kogo?!
- Malfoy – szepnął George.
Spojrzałam w stronę zamku. W jego stronę biegł Malfoy (wszędzie rozpoznałabym tę jego blond włosy) z moimi ciuchami.
- No nic… Może uda nam się nie spotkać żadnego nauczyciela… Idziemy?
- Ale najpierw trzeba będzie po raz drugi ogarnąć twoje włosy – powiedział Fred, i razem z resztą chłopaków usiedli dookoła mnie. Wyciągali z moich włosów kolejne patyczki, wodorosty, a nawet znaleźli muszelki.
- Już? – zapytałam po dłuższej chwili.
- Jeszcze masz parę gałązek – odpowiedział Fred. – George… Właśnie wpadłem na kolejny ciekawy pomysł, co do naszych dowcipów.
- Czy ty myślisz o tym samym co ja?
- Chyba tak Georgie…
Nie wnikałam co takiego wymyślili, ale zapewne było to coś okropnego, skoro uśmiechnęli się w ten sposób.
Wyplątali z moich włosów resztę tych rzeczy (których wplątało mi się mnóstwo) i wreszcie mogłam wstać i pójść do Malfoya… Ale w czym?
- Ehh, będę musiała iść w ręczniku – powiedziałam. Wytarłam się ręcznikiem i owinęłam się nim.
- Nie będziesz musiała – powiedział George i podał mi swoją bluzę.
- Dzięki, ale ty w czym pójdziesz? – zapytałam patrząc na niego.
- Przecież miałem podkoszulek pod nią.
- Nie było ci w tym za gorąco?
- Jakoś nie…
- Jeszcze raz dziękuję – powiedziałam i przytuliłam George’a.
- Jeśli wiedziałbym, że mnie przytulisz, to mógłbym dać ci moją bluzę – rzekł Fred.
- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne.
Założyłam bluzę George’a, która sięgała mi przed kolana, więc nie musiałam owijać ręcznika wokół pasa.
Weszliśmy do zamku. Koło drzwi stał Malfoy z tym swoim uśmieszkiem. Miałam już go uderzyć, ale Dean złapał mnie za ramię.
- Co Kelly, myślałem, że wejdziesz do szkoły w ręczniku, ale widzę, że masz na sobie bluzę Weasleya. Nie boisz się, że dostaniesz jakichś pcheł, albo innego robactwa?
- Malfoy nie interesuje mnie twój dom, bardziej interesują mnie moje ubrania. Co one robią w twoich brudnych rękach?
- Czekają aż sobie je weźmiesz.
- Nie chcę się kłócić, po prostu oddaj mi moje ubrania i będzie po kłopocie.
- Nie.
- Jesteś tego pewien?
- Myślałem, że masz choć trochę mózgu, ale jak widać szlamy już tak mają.
Widziałam, że Fred i George są już bliscy tego, aby go uderzyć. Odwróciłam się i spojrzałam na schody. Schodziła po nich profesor McGonagall. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała takiej okazji.
- Profesor McGonagall! – krzyknęłam.
Kobieta podeszła do mnie.
- Tak, panno Kelly?
- Bo… Razem z kolegami pływaliśmy w jeziorze, a w tym czasie Draco zabrał mi moje ubrania. – powiedziałam najsłodszym i najbardziej niewinnym głosem, na jaki było mnie stać. – Chciałabym panią poprosić, aby pani powiedziała Malfoyowi, aby oddał mi moje ubrania…
- Malfoy, proszę w tej chwili oddać ubrania pannie Kelly. Minus dziesięć punktów dla Slytherinu.
Niechętnie oddał mi ubrania i poszedł do lochów. Byłam szczęśliwa, więc wróciliśmy do rozmowy.
- Laura, jesteś genialna – powiedział Fred.
- Czyli jestem już zabawna i genialna… A ty, nadal nie jesteś mądry – puściłam do niego oko.
- Księżniczko…
- Fredericku…
Uderzył mnie łokciem w żebra, a ja mu odpowiedziałam kuksańcem w jego nos. Zaczęliśmy się z tego śmiać, ale po chwili zaczęła mu lecieć krew z nosa.
- Poczekaj chwilę – powiedziałam, kiedy chciał wytrzeć krew rękawem swojej bluzy.
Wyrwałam sobie włosa z głowy. Transmutowałam go w jedwabną chustkę i podałam Fredowi.
- Dzięki – szepnął i otarł swój nos z krwi. – Jesteś naprawdę niezła w te klocki.
- Przesadzasz…
- Powiedziała dziewczyna, która stała się animagiem na pierwszej lekcji…
- Jesteś taki zabawny Freddy.
- Ahh, jesteście tacy słodcy razem – przerwał nam wymianę zdań, George.
- George, jeszcze jedno słowo, a skończysz gorzej niż swój brat.
- Już się boję…
Dotarliśmy do dormitorium po jakichś dziesięciu minutach. Po drodze była jedna kłótnia i transmutacja kolejnej chustki… Powinnam sobie lepiej radzić z nerwami.
- Laura, gdzie byłaś? – zapytała Hermiona, kiedy weszliśmy do pokoju wspólnego.
- Pływałam razem z chłopakami w jeziorze, Malfoy zabrał mi ciuchy, odjęłam Slytherinowi dziesięć punktów i odrobinkę pokłóciłam się z Fredem i Georgem – wskazałam na bliźniaków, którzy nadal przykładali chustki do swoich nosów.
- Czyli niezła zabawa – powiedziała sarkastycznym tonem.
- A żebyś wiedziała! Jutro, przed imprezą pójdziemy we dwie popływać?
- Nie ma mowy! Musimy się jutro uczyć! W poniedziałek już egzaminy, a wy tak wszystko olewacie!
Poszłam na górę, aby przebrać się w normalne ciuchy. Wzięłam bluzę George’a do ręki i zeszłam na dół. Już ich tam nie było, więc poszłam do ich dormitorium, aby mu oddać bluzę. Wchodziłam trochę po schodach, aby znaleźć ich dormitorium; piąte piętro.
- Cześć.
- To nie fair! – krzyknął George na kolejne powitanie.
- Co jest nie fair?
- To, że dziewczyny mogą wchodzić do dormitorium chłopaków, a my do waszego już nie możemy! Przekonaliśmy się o tym, kiedy chcieliśmy cię któregoś dnia odwiedzić rano i oblać zimną wodą…
- Będę pamiętać, aby nigdy nie nocować tam, gdzie będziecie mogli wejść.
- Dlaczego nie możemy wchodzić do waszego dormitorium? – powiedział zrezygnowany Fred.
- Kobiety zawsze były uważane za godniejsze zaufania. Dlatego one mogą wchodzić do dormitorium mężczyzn, jeśli mogę was tak nazwać, a oni do naszego nie…
- To jest takie niesprawiedliwe…
- Bywa tak Freddy… Ogólnie, to przyszłam tutaj, aby oddać ci bluzę, George – podałam mu ją do ręki.
- No tak… dzięki. To tyle?
- Mhm… To… dobranoc.
- Dobranoc księżniczko.
- Dobranoc Fredericku, dobranoc George, dobranoc Lee…


Udało mi się okiełznać laptopa i wreszcie jest rozdział! ^^ Jest to za piątkowy special. Dzisiejszy rozdział wstawię albo za pięć minut, albo wieczorem, albo jutro :D Sama nie wiem, ale chyba go wam zaraz wstawię, nie chcę być chamem :D
Piszcie komentarze, to motywuje ;)
Pozdrowionka od Lamy xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz